domaga się, oprócz odpowiedniej ilości włoskiej grozy, katolickiego glamouru. Czyli obłędnie dopieszczonych obrazków z muzeum, w którym knuje się wielce skomplikowane intrygi i szuka ekstazy w cieniu ociekających złotem krzyży i z błogosławieństwem na ustach. Neil Jordan w pierwszym sezonie Borgiów nie sprostał do końca moim oczekiwaniom fabularno-ideologicznym - ale wszystko wskazuje na to, że pierwszy sezon (wciąż ciekawy i tapetujący mi mózg pięknymi świętokradztwami) był jedynie poligonem doświadczalnym. A w każdym razie kampania promocyjna perfidnego Showtime obiecuje pierwszoplanowy wątek kobiecej przebiegłości (w cieniu ociekających złotem krzyży)
z motywem zdradzieckiego żyrandola
- a czemu żyrandole są zdradzieckie, wiemy wszyscy:
(i tak, oczywiście, mam bzika na punkcie Whitney).
Niech tylko karnawał wygra ze łzami i historią!
Niech tylko karnawał wygra ze łzami i historią!
ej. ale nie drazni Cie aktorka grajaca Lukrecje?
OdpowiedzUsuńnie, podoba mi się ta dwuznaczna infantylność
OdpowiedzUsuń