zapracowany mąż, syn z ptasim gniazdem na głowie i Che nad łóżkiem, malec uzależniony od xboxa, lodówka, co się symbolicznie nie domyka; fajczenie na balkonie; masturbacja na podłodze, w zaciszu domowego kibla; ciasne kible publiczne, ze ścianami pobazgranymi przez Polaków, w których szanująca się mieszczka nie odda nawet kropli moczu; wino do mieszczańskiego obiadu; u polskiej dziwki - wódka; piszę dziwki, bo choć pani mieszczka współczuje, szanuje i nawet próbuje rozumieć, to jednak, zanim przyjdzie zazdrość, jest kolonizowanie ("brzydzi się mną", polskie, zza kadru); wódka, co błyskawicznie mąci we francuskiej głowie; uśmiechy, opowieści, tańce; laska, sikanie, cycki, gitara; Chyra z butelką; palce wyjęte z pizdy, oblizywane łapczywie, ale tak jakoś nadnaturalnie matowe; brak przyzwoitej Francji i jakże drugofalowa Sugestia Doświadczenia Lesbijskiego -
wysokie obcasy; drogie torebki; Krystyna Janda jako Krystyna Janda w roli Matki Polki; paryskie RMF Classic; owoce morza w luksusowej mieszczańskiej kuchni (nawiasem, zawsze mnie zastanawia, jak prawdziwi ludzie z klasą jedzą te wszystkie krewetki, małże, homary; ale ja nawet ryby jem palcami); polskie bloki, tyle, że francuskie; zachłanność rzeczy; Konsumpcjonizm; laska na dobranoc.
Więc pytam, czemu najnowszy film Szumowskiej nie jest tak zły, jak wynika z tego powyżej; dlaczego jest tak zły, że aż dobry? Może właśnie to mieszczaństwo boli, a filmy, które bolą, nie mogą być złe. Nawet, jeśli kłują mieszczaństwem, od którego kamera się nie może zdystansować, niczym oko, które nie może dojrzeć samo siebie. Taki to właśnie sponsoring.
PS. Albo zwyczajnie i po prostu, bo Juliette Binoche, która nie boi się być, jak to mówią, nieładna. Nawet, jeśli sinieje podczas masturbacji (w zaciszu domowego kibla).
wysokie obcasy; drogie torebki; Krystyna Janda jako Krystyna Janda w roli Matki Polki; paryskie RMF Classic; owoce morza w luksusowej mieszczańskiej kuchni (nawiasem, zawsze mnie zastanawia, jak prawdziwi ludzie z klasą jedzą te wszystkie krewetki, małże, homary; ale ja nawet ryby jem palcami); polskie bloki, tyle, że francuskie; zachłanność rzeczy; Konsumpcjonizm; laska na dobranoc.
Więc pytam, czemu najnowszy film Szumowskiej nie jest tak zły, jak wynika z tego powyżej; dlaczego jest tak zły, że aż dobry? Może właśnie to mieszczaństwo boli, a filmy, które bolą, nie mogą być złe. Nawet, jeśli kłują mieszczaństwem, od którego kamera się nie może zdystansować, niczym oko, które nie może dojrzeć samo siebie. Taki to właśnie sponsoring.
PS. Albo zwyczajnie i po prostu, bo Juliette Binoche, która nie boi się być, jak to mówią, nieładna. Nawet, jeśli sinieje podczas masturbacji (w zaciszu domowego kibla).
warto isc na to? z jednej strony temat juz mocno wyeksploatowany, z drugiej jestem troche ciekawa: czy pokazuja te kobiety jako jednostki majace kontrole nad tym co robia, zarabiajace kase na pozornym uprzedmiotowieniu, ale z drugiej strony w jakis taki "latwy" sposob, bo oferuja "tylko" swoje cialo? Czy sa znudzone zyciem i traktuja to jako przygode? Jako cos tymczasowego, czy cos na cale zycie? Jako ucieczke od samotnosci? Moze jednak obejrze, chociaz nie planowalam.
OdpowiedzUsuńto jest raczej film o Juliette Binoche w stanie marazmu, ale obejrzeć trzeba, choćby do dyskusji; to jest zajebiście drugofalowe, ale mimo boleśnie wyeksploatowanych klisz dot. mieszczaństwa film nie daje jednoznacznych odpowiedzi, jeśli chodzi o te dziewczyny
OdpowiedzUsuń