22 września 2011

Twarze bez oczu

z filmu



czyli takie oto makabryczne obrazki:









Moje reakcje na stare horrory to raczej rosyjska ruletka, potrafię zasnąć na klasyku, by potem podjarać się jakąś kaszanką, w której prostytutki i lesbijki krwawią zupą pomidorową (mniam). Klasyk Georges'a Franju nie miał u mnie szczęścia, nie wywołał pożądanego efektu (mrowienia w szczęce), ale trudno spisać go na straty. Patrz wyżej, to raz. Frajdę daje też oglądanie filmu w kontekście Skóry, w której żyję: mam wrażenie, że Oczu jest w najnowszym Almodovarze niewiele mniej niż Tarantuli Jonqueta. To dwa. No i ja lubię horrory piłujące w kółko jeden-dwa motywy muzyczne. To trzy.Link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz