wydawało mi się, że to nie o mnie
Obcinałam włosy na bardzo krótko, bo takich włosów lubiłam dotykać na głowie Roberta. „Główka jak makówka”, myślałam. Ta główka w moich rękach, tak wyczuwalny kształt czaszki, tak namacalna kulistość, rozczulały mnie. A czułość była w tym związku jak kominek w zimnym pokoju. Moją główkę też robiłam na makówkę. Sama, przed lustrem, nożyczkami z bazaru. W tym samym lustrze lubiłam oglądać nas razem, bo byliśmy do siebie tacy podobni. Dwie ciemne, szczeciniaste kule. Do kiziania, przytulania, tarcia. Dotyk działał jakby mocniej, bo nie oddzielały nas od siebie włosy. Tak blisko skóry ma się wrażenie, że zaraz dosięgnie się środka.
bo przecież
ale potem zorientowałam się, że zmyliła mnie owa binarność, chłopięcość/dziewczęcość we wiecznym konflikcie; i kiedy spojrzę z ukosa, to będzie o mnie.
Cały tekst Zawadzkiej dostępny tutaj, dajcie się wplątać literkom i wspomnieniom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz