19 maja 2011

Najpierw

wydawało mi się, że to nie o mnie
Obcinałam włosy na bardzo krótko, bo takich włosów lubiłam dotykać na głowie Roberta. „Główka jak makówka”, myślałam. Ta główka w moich rękach, tak wyczuwalny kształt czaszki, tak namacalna kulistość, rozczulały mnie. A czułość była w tym związku jak kominek w zimnym pokoju. Moją główkę też robiłam na makówkę. Sama, przed lustrem, nożyczkami z bazaru. W tym samym lustrze lubiłam oglądać nas razem, bo byliśmy do siebie tacy podobni. Dwie ciemne, szczeciniaste kule. Do kiziania, przytulania, tarcia. Dotyk działał jakby mocniej, bo nie oddzielały nas od siebie włosy. Tak blisko skóry ma się wrażenie, że zaraz dosięgnie się środka.
bo przecież



ale potem zorientowałam się, że zmyliła mnie owa binarność, chłopięcość/dziewczęcość we wiecznym konflikcie; i kiedy spojrzę z ukosa, to będzie o mnie.

Cały tekst Zawadzkiej dostępny tutaj, dajcie się wplątać literkom i wspomnieniom.

9 maja 2011

Flashback

Scrollując dzisiaj Wybiórczą natknęłam się na
* Pierścień czystości (dziewictwa). Sprzedaje je przez internet Sanktuarium Błogosławionej Karoliny Kózkówny spod Tarnowa. Patronka to - jak czytamy w opisie - "urodzona w 1898 roku na terenie parafii Zabawa zwykła wiejska dziewczyna, która zginęła w 1914 roku z rąk rosyjskiego żołnierza, broniąc się przed gwałtem."
co szybko zaprowadziło mnie do strony parafii błogosławionej Karoliny w Tarnowie i stronę jej poświęconą.



Postać oczywiście nie jest mi obca; jeden z moich katechetów zdradzał objawy fascynacji tą postacią, toteż Kózkę zidentyfikowałam od razu. Ciary: jak w dyskursie pro-virginity można używać biednego zgwałconego dzieciaka? Zafascynowany nią ksiądz był poczciwiną o nader szlachetnym sercu i nader błędnych wyobrażeniach na temat młodzieży: przypomniała mi się jego chuda, woskowa twarz, broda, błogosławiące spojrzenie. Pełna ufność. Bo ona broniła dziewictwa i chciała być jak Przenajświętsza Dziewica.
Ach! Same problemy z tym Ciałem.

7 maja 2011

O tradycji jajkowej i sztuce kochania, czyli


Pągowski VS. Parada Równości 2011


Ja rozumiem, że wszyscy chcą kochać, a miłość ma wiele twarzy, ale naprawdę - czy trzeba to tak na moich oczach?
W każdym razie Klątwa Złej Bogini Plakatu nie traci na aktualności (dziękuję Ewie za info i promocję blogcia na fejsie;). Jak nietrudno zrozumieć, nie tradycja jajkowa nie jest tą tradycją, do której odwoływałam się, pisząc o różowej wacie cukrowej, do której lepiej pasowałaby



Tu też zaczyna się rozgoryczenie. Jestem gdzieś pomiędzy wtf a lol, czasami wtf, czasami lol, i już właściwie nie wiem, czy smucić się i wstydzić, czy tylko dławić




To jest naprawdę żen, wielki, różowy i puchaty, i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie robienie syfu wokół innych małych i dużych, różowych i puchatych (a także ich znajomych i krewnych).

4 maja 2011

Tęsknota za złamanym parasolem

Pamiętam rok temu na jakimś mokrym murze w Krakowie


a może wcale nie, może to było w sieci, a ja próbuję wychodzić z problemem do ludzi, osadzać w przestrzeni miejskiej, chociaż na dobrą sprawę tych plakatów w ogóle mogło tam nie być? Nie wiem, która wersja byłaby gorsza, ta z kolorowymi ptaszkami spływającymi z murów czy ta z pikselami na ekranie mojego komputera? I czy to pytanie w ogóle jest ważne, chociaż mowa o czytelności hasła, zadomowieniu w mowie naszej pięknej polskiej? (Ironia fuck off, ja naprawdę tak myślę).
Uprzedzę: nie chodzi mi o inicjatywę samą w sobie. Tylko znajduję dzisiaj w necie (tym razem na pewno nie jest to Kraków)


i znowu jest mi przykro, kiedy czytam słowo na Q, takie dumne i radosne. Z czego się cieszy? Że z dala od ojczystej przestrzeni pozbyło się wulgarnych konotacji? Wyrwane z korzeni, kwitnie gdzieniegdzie na uniwersyteckich klombach - szlachetne i czyste?
Kontynuując wątek patriotycznej waty cukrowej: tęsknię do polskiej lesby, ale takiej lepszej, tłustej, cioty totalnej, dewianta-parasola/parasola-dewianta. Niech zacznie wrzeszczeć.