16 sierpnia 2011

Erokoko

W najnowszym numerze polskiej edycji Fantasy & Science Fiction autorka książki Cathrynne M. Valente pisze o intymności między autorem a czytelnikiem; drogi czytelniku, ja się tutaj przed tobą obnażam bardziej niż przed niejednym kochankiem. (Nie mam dokładnego cytatu, czytałam to cudo na głos, ale nie ze swojego egzemplarza). Jako że wyznania warsztatowe jakoś mało mnie interesują, po skrybie pozostałby jedynie niewielki lol, gdyby nie lektura Palimpsestu, która z małego lolu robi lol całkiem duży.


Palimpsest ma bardzo fajny tytuł, dziesięcioma literami streszczający główną ideę powieści, a mianowicie niemal dosłowną ilustrację powiedzenia, że sypiając z kimś, śpimy jednocześnie z jej/jego wszystkimi byłymi (wersja rozszerzona uwzględnia także przyszłych). I to jest fajne. Odwaga Valente też jest fajna, choć oczywiście objawia się nie tam, gdzie ona sama ją wskazuje, czyli w scenach erotycznych (skądinąd całkiem okej), a w poliamorycznym związku głównych bohaterów. Srsly, kiedy ostatni raz czytaliście powieść (fantasy, niestety), w której głównym questem nie jest zdobycie artefaktu prowadzącego do pojedynczego serca/pojedynczej cipki, a skonsumowanie związku czterech osób? Tym samym książka staje się erotyczna nie tylko ze względu na ilość seksu, co jego rolę: bohaterowie Valente uprawiają seks na takiej zasadzie, na jakiej Frodo i Sam przedzierali się przez krainy Śródziemia do serca Mordoru. I oczywiście nawet dwóm "heterykom" po drodze conieco im się w głowach przestawia, wobec czego Palimpsest staje się po trosze hymnem na cześć nawet nie tyle bi-, co panseksualności (wprawdzie w książce występują tylko dwie płci, ale cudowne jebie mnie to wobec tematu sprawia, że brak postaci czujących się na innym miejscu osi odczytuję jako zwykły przypadek;). Warto też zauważyć, że bohaterowie nie są w żaden sposób klasyczni jako obiekty pożądania.Niestety, materace w pustych kawalerkach, nocne zwiedzanie ciasnych chińskich knajpek, kluby i japońskie pociągi (ewidentny fetysz Valente; czy ktoś mnie oświeci w kwestii pochodzenia Wagonowych prześladowców?) ustępują z czasem miejsca grafomańskiemu rokoko dla gówniarzy. Samo Miasto nie jest miejscem, do którego chciałabym wracać i nawet do końca nie ogarniam intrygi związanej z postaciami w tamtym świecie. Pochodzenie Palimpsestu też niewiele mnie obchodzi; wprost przeciwnie, przeszkadza bardzo ładnej, kuszącej metaforze. Przedzieram się przez plątaninę pretensjonalnych opisów i demaskuję samą siebie na pełnym politowania uśmieszku. Nie moja estetyka, nie moje porno.Ale mimo nudy i pewnego zniesmaczenia, polecam Palimpsest jako lekturę obowiązkową dla 18-letnich, prawicujących wielbicieli fantastyki (a już na pewno polskiej i przepraszam za stereotypy). Potraktujcie to serio, a nie jak pierwszego lepszego pornola. Życzę miłych wrażeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz